Kluski żelazne – pyzy

Smak mojego dzieciństwa, a właściwie ferii spędzanych u mojej Babci. Zawsze kiedy tam jechałam, Babcia robiła ogromną ilość klusek, które jedliśmy przez trzy dni. Zimą na wsi było sporo czasu, Babcia przygotowania zaczynała od rana. Trzeba było obrać klika kilogramów ziemniaków, specjalnych na kluski, ale nazwy nie pamiętam, pewnie i tak już nie ma takich odmian. Teraz odkryłam na rynku dwie odmiany, które wspaniale nadają się na każde kluski: jedne to bellarosa (popularnie nazywane rozalia), a drugie satina. Obie odmiany są mączyste, żółte, bellarose ma charakterystyczna czerwoną skórkę.

Przygotowanie klusek jest proste, ale czasochłonne. Z 2 kg ziemniaków otrzymałam porcję na jeden obiad dla 4-5 osób (moja córkę liczę podwójnie, bo jest kluskożercą) i byłam zawiedziona, że klusek jest tak mało.

Obrane i opłukane ziemniaki ścieramy na drobnych oczkach tarki jarzynowej i przekładamy np. na tetrę rozłożoną na sitku, żeby ziemniaki ociekały, ale podstawiamy miskę, w której będzie zbierał się płyn i na dnie osiądzie skrobia potrzebna do ciasta na kluski. Żeby to wszystko przyspieszyć, zawinęłam ziemniaki w tetrę i solidnie je odcisnęłam.

Moja Babcia wieszała ziemniaki w płóciennym woreczku, a potem je odciskała pod deską jak serek klinek. Ale wtedy przygotowanie każdej potrawy miało swój czas i nikt nie starał się tego przyspieszać czy omijać jakiegoś etapu.

Kiedy ziemniaki ociekną, przekładamy do miski, dokładamy skrobię, która zebrała się na dnie razem z wodą (wodę wylewamy). Dodajemy pół szklanki mąki pszennej, czasami całą szklankę. Ilość mąki jest uzależniona od konsystencji masy, czyli jakości ziemniaków, dobrze dobrane ziemniaki będą potrzebowały mniej mąki. jeszcze jedno jajko i wyrabiamy całość. Formujemy owalne kluski – takie robiła Babia, a ja zawsze robiłam kulki. Wrzucamy na osolony wrzątek i gotujemy ok. 7-8 minut.

U nas zawsze podawało się ze skwarkami, a na drugi i trzeci dzień jadło odsmażane na złoto. Czasami moi dziadkowie jedli kluski z mlekiem, ale ja w takiej postaci ich nie lubiłam.

Ostatnio robiłam je jako dodatek do zrazów wołowych -przepyszne połączenie.