Po zimowych, ciężkich wypiekach bardzo zatęskniliśmy za czymś lekkim i wiosennym, więc niezawodne okazały się owoce pod pierzynką. Najbardziej smakują właśnie w tym szaroburym okresie przedwiośnia. Teraz chętnie sięgam po mrożone owoce, które pieczołowicie przygotowywałam latem i wczesną jesienią. Oczywiście, można zawsze wykorzystać mrożonki kupione w sklepie, które niczym nie ustępują tym domowym.
W małych naczyniach do zapiekania układam różne owoce (można w dużej ceramicznej formie do tart), tutaj wykorzystałam: czerwone porzeczki, maliny, agrest i śliwki. Trochę posypałam brązowym cukrem i cynamonem, a potem płatkami owsianymi, które świetnie wchłaniają nadmiar soku. Pierzynka to kruche ciasto (np. z tego przepisu: http://tylesmaku.pl/szarlotka-klasyczna/), które wcześniej zamroziłam, a teraz tylko starłam na grubych oczkach. Zawsze urozmaicam pierzynkę jakimiś dodatkami, np. posypuję wiórkami kokosowymi lub sezamem czy płatkami migdałów.
Warto zostawić w zamrażalniku resztki ciasta, np. pozostające z pieczenia szarlotki lub innego kruchego ciasta. Wtedy przygotowanie owoców pod pierzynką jest kwestią zaledwie kilku minut. Można też przygotować klasyczną kruszonkę jak do ciasta drożdżowego.
25 dag masła
20 dag cukru
40 dag mąki (część można zastąpić płatkami zbożowymi)
0,5 łyżeczki cynamonu
Stopić masło. Wymieszać wszystkie składniki, a następnie rozkruszyć na drobno na owocach. Jeśli będzie to zbyt duża porcja, też można resztę zamrozić.
Wkładamy do pieca nagrzanego do 200 stopni i pieczemy do chwili zrumienienia ciasta, czyli ok. 20 minut.
Deser podaję zwykle dobrze ciepły z kleksem kwaśnej śmietany 18% lub z lodami waniliowymi – tak lubią moje dzieci. Pozostaje też wersja z bitą śmietaną, ale dla mnie jest za ciężka.