Odkryłam je w swojej kuchni zupełnie niedawno. Może wstyd się przyznać, ale dopiero rok temu, kiedy w drodze na warmińską działkę zobaczyliśmy z mężem na przydrożnym płocie napis: SZPARAGI. Przejeżdżamy tamtędy co roku, od lat, a napis świeży. Intrygujące. Okazało się, że w gospodarstwie w Napiwodzie uprawiane są szparagi. To coraz rzadziej spotykane: kupić coś z pierwszej ręki, dopiero co zebrane z pola. W tym roku pogoda trochę popsuła szyki, ponieważ pierwszomajowy weekend był bardzo zimny, szparagi częściowo zmarzły. Ale udało się. Kupiliśmy 7 kg, część rozdałam, ale większą część zjedliśmy we dwoje. Dzieci nie lubią, za zielone.
Jeden z nowych pomysłów to tarta ze szparagami i wędzonym łososiem.